Wielkopisanie

Czyli, jak powstają wielkie światy z małych słów

Menu
Menu

Zielone mile

Posted on 31 marca 202031 marca 2020 by Bartek

Spokój ostatniego południa przed wyjazdem burzy telefon.

 — Nie przejedziesz przez granicę bez zielonej karty… 

Muszę działać błyskawicznie. Mam tylko kilka minut na zmianę planu. Rezygnujemy z dużego auta. Na szczęście mamy zastępcze… mniejsze, ale powinno wystarczyć. Czas zdobyć zieloną przepustkę na Ukrainę…

16:00

W aucie mówię przyjacielowi:

— Wierzę, że dziś zdobędziemy zieloną kartę!

Z tym optymistycznym stwierdzeniem ruszyliśmy. 

Odwiedzamy pierwsze miejsce i… pudło. Nie mają dokumentu. Może w gmachu głównym będzie. Przejeżdżamy przez zakorkowaną Warszawę i po jakiś dwudziestu minutach jesteśmy na miejscu… spóźnieni. Lokal jest zamknięty od pięciu minut.

Nie rezygnujemy. W aucie prosimy Boga o pomoc i dzwonimy po oddziałach ubezpieczeniowych. Pierwszy, drugi, trzeci i nic! Nikt nie ma tego zielonego papierka! Za dziesiątym razem słyszymy w końcu:

 — Tak, mamy to. Zaraz oddzwonię, żeby to potwierdzić. 

Nie czekamy na odpowiedź, ruszamy na wiarę. GPS zapewnia, że dotrzemy tuż przed zamknięciem.

17:30

Minuty mijają a odpowiedzi brak. Rozmawiamy z przyjacielem o wierze. Chociaż czuję się niepewnie, śmiało powtarzam:

— Wierzę, że dziś zdobędziemy zieloną kartę!

Przeszyło go to. Nagle zawołał:

— Boże, przepraszam Cię za moją niewiarę! Też wierzę, że dziś zdobędziemy zieloną kartę…

Nie dokończył. Telefon zadzwonił z potwierdzeniem…

17:45

Dojeżdżamy wdzięczni, że ta przygoda się już kończy. Wchodzimy pewnie do lokalu i ogłaszamy z uśmiechem, że przybyliśmy! Pani nie musiała nic mówić… jej twarz zdradziła, że to jeszcze nie koniec.

GPS nas zawiódł. Trafiliśmy pod zły adres! Na szczęście właściwy oddział jest zaledwie kilka minut stąd. 

Dobiegamy na pięć minut przed zamknięciem. Tuż przed naszym nosem pani z dzieckiem wbija się w kolejkę. Czekamy pięć, dziesięć, piętnaście minut… jest już po zamknięciu, ale nas nie wyrzucają.

W końcu podchodzimy do pracownika. Oczywiście wie, o co chodzi, bierze dokumenty i wklepuje dane do komputera. Nagle uśmiech schodzi z jego twarzy.

— Nie powiedzieli panowie, że to ubezpieczenie nie ma tych trzech literek. 

— A to jakaś różnica?

— Niestety, to zmienia całą sytuację. Nie mamy tego, o co panowie proszą…

18:30

Wracamy do samochodu zmęczeni, rozdrażnieni, ale nie powaleni. 

— Wierzymy, że dziś zdobędziemy zieloną kartę! — powtarzamy na przekór okolicznościom. 

Podnosimy telefon i dzwonimy. Jedne oddziały są już zamknięte, inne nie wiedzą, o co chodzi, a jeszcze inne po prostu nie mają dokumentu. 

W końcu znajdujemy otwarty lokal. Podkreślamy, że potrzebujemy ubezpieczenia z trzema literkami. 

— Tak, tak, mamy to. Proszę przyjechać.

19:15

Odbieram kolejne telefony — ludzie pytają, kiedy wrócimy. Wszyscy czekają, żeby pomóc w przeprowadzce. Trzeba zapakować rzeczy do auta… w którym siedzimy. Odpowiadam, że to już ostatni przystanek…

W końcu docieramy do ziemi obiecanej. Oczywiście ktoś jest przed nami. Nareszcie, nasza kolej! Przedstawiamy się uprzejmie i mówimy, w czym rzecz. Pani potwierdza wszystko, bierze dokumenty i wklepuje dane do komputera…

Brwi się ściągają, a ja już wiem, że coś jest nie tak… BŁĄD SYSTEMU! 

Siedzimy zmęczeni, wkurzeni i zdeterminowani. Pani widzi, jak nam zależy i też nie rezygnuje. Dzwoni do jednej, drugiej koleżanki, a nawet do szefostwa. Nikt nie umie nam pomóc.

Na mapie widzimy, że obok jest jeszcze jeden oddział. Niestety, też zamknięty.

19:45

Zrezygnowani idziemy coś zjeść. Między jednym kęsem a drugim mówię:

— Bóg powiedział, że dojadę do Kijowa. Choćbym miał się przebić siłą, przejadę granicę!

Przyjaciel się uśmiecha i pokazuje telefon. Okazuje się, że na granicy można kupić zieloną kartę…

Kilka godzin później…

W czwórkę w osobówce wypełnionej po dach naszym dobytkiem dojeżdżamy na granicę. Straż graniczna zapewnia, że żadnej zielonej karty nie potrzeba. Możemy jechać dalej. Jednak przyjaciel się uparł i powiedział, że ją kupi. 

Cofamy się więc kilkaset metrów do zapuszczonej budki, w której ponoć sprzedają zielone złoto.

Podchodzimy do okienka i tłumaczymy sprawę. Pani wszystko rozumie. Bierze dokumenty, wklepuje dane do komputera i… drukuje papier. Mamy to — świeżą, pachnącą, jeszcze ciepłą zieloną kartę! Wychodzimy z lokalu i nagle przyjaciel staje. Na dokumencie jest zły model samochodu!

Wracamy. Błąd jest oczywisty, pani poprawia dane i drukuje nową kartę. 

Przejeżdżamy polską granicę i żartujemy, że cały ten zachód był niepotrzebny. Na co przyjaciel uśmiecha się tylko…

Pierwsze, o co nas proszą na ukraińskiej stronie to zielona karta! Gdybyśmy się nie wrócili, nie przejechalibyśmy. Musielibyśmy drugi raz czekać w kolejce. 

Tego dnia dojechaliśmy do Kijowa…

Po co to wszystko?

Ta nie był po prostu uciążliwy dzień. To był trening wiary. Bóg nauczył nas czegoś ważnego. 

Jeśli o coś prosi, zawsze da środki, żeby to wykonać. ALE… nie zawsze dostaniemy je wtedy, kiedy nam się wydaje, że ich potrzebujemy. Jednak zawsze otrzymamy je na czas.

Przydatne fragmenty:

2 Kor 9, 8

Mt 28, 18–20

Mt 8, 18; 23–28

  • Bóg
  • wiara
  • Zaopatrzenie
  • Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

    Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

    Najnowsze wpisy

    • Do tych, którzy szukali Boga, ale go nie znaleźli….
    • Z tym się musisz zgodzić…
    • Do tych, którzy czują, że nie mieli wyboru 
    • Zielone mile
    • Dlaczego Jezus nie zszedł z krzyża?

    Najnowsze komentarze

    • Darek D. o Chcesz być uczniem Jezusa? Sprawdź, czy się odważysz!
    • Bartek o Chcesz być uczniem Jezusa? Sprawdź, czy się odważysz!
    • Elihu o Chcesz być uczniem Jezusa? Sprawdź, czy się odważysz!
    • Bartek o Co mi daje kościół domowy?
    • Elihu o Co mi daje kościół domowy?

    Archiwa

    • Wrzesień 2020
    • Lipiec 2020
    • Marzec 2020
    • Luty 2020
    • Grudzień 2019
    • Listopad 2019
    • Październik 2019
    • Wrzesień 2019

    Kategorie

    • komentarz do rzeczywistości
    • leczymy prozę
    • punkty odniesienia
    • słowo o Słowie
    • z życia wzięte

    Meta

    • Zaloguj się
    • Kanał wpisów
    • Kanał komentarzy
    • WordPress.org
    © 2021 Wielkopisanie | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme